Chciałabym częściej pisać o filmach, które zrobiły na mnie wrażenie, zapadły w pamięć, coś zmieniły w sposobie myślenia czy patrzenia na świat. Żeby ocalić je od zapomnienia, zachęcić Cię do obejrzenia, jeśli dotąd nie miałaś okazji. Będą wywoływać uśmiech, czasami wzruszać albo zmuszać do refleksji. Łączyć je będzie wątek podróży albo zderzenia kultur. Kino drogi czy poszukiwanie siebie. Dzisiaj jeden z moich ulubionych “The Visitor” (“Spotkanie”).

Za scenariusz i reżyserię odpowiada twórca genialnego “Dróżnika“, Thomas McCarthy. Film był wyświetlany na wielu festiwalach (w tym Sundance Film Festival i Toronto International Film Festival). Grający w nim Richard Jenkins został za tę rolę nominowany do Oscara. Film chwyta za serce i zachwyca. Opowiada wzruszającą historię, a przy tym jest świetnie zagrany.

Profesor Walter Vale to wdowiec, ponurak i samotnik, wykładowca, który nie lubi swojej pracy, nie lubi ludzi, nie lubi życia. Zamknięty w skorupie egzystuje, udając, że jest zajęty. Nie budzi sympatii, co jest mu na rękę. Mam wrażenie, że nie lubi nawet samego siebie. Zmuszony do służbowego wyjazdu do Nowego Jorku, nie ma pojęcia, że wszystko się zmieni i nic już nie będzie takie jak było przedtem – smutne i puste.

W swoim nowojorskim mieszkaniu Walter niespodziewanie spotyka parę nielegalnych imigrantów – Tareka z Syrii i jego pochodzącą z Senegalu dziewczynę Zainab. Zdziwiony własną decyzją proponuje, aby zostali, dopóki nie znajdą nowego dachu nad głową. Wierzę, że są spotkania, które mają wstrząsnąć naszym życiem, dodać mu smaku, barw, emocji, dać możliwość przewartościowania wszystkiego, czego doświadczyliśmy. To “Spotkanie” zmieni życie wszystkich bohaterów. Waltera, którego lodowate serce stopnieje szybciej niż kostka lodu pod wpływem dotyku ciepłej dłoni. Tareka, który straci to, co w jego życiu najcenniejsze. Zainab, nieufnej i zdystansowanej, która będzie musiała otworzyć się na pomoc obcego człowieka. A także matki Tareka, która tęskniąc za zapachem Damaszku, uwierzyła, że jej dom jest w USA.
“The Visitor” to film o tym, jak bardzo jesteśmy podobni, będąc zupełnie różni. Jak mocno pragniemy być potrzebni. Samotność czasami wydaje się wyborem i ucieczką, ale okazuje się więzieniem, w którym ludzie zamykają się przed światem, czekając na dzień, w którym ktoś otworzy im oczy.
To film o budzeniu się do życia, o dostrzeganiu małych rzeczy, które czynią je pięknym. To film o trudnych wyborach, bolesnych pożegnaniach i przyjaźni, która pojawia się nagle, porywa niczym rwąca rzeka i nie można już od niej uciec. Ważną rolę w tym filmie odgrywa muzyka. Jest pierwszym krokiem do wyrwania się ze sztywnych norm, niezwykłym przejawem spontaniczności, a w końcu jedynym sposobem na wyrzucenie z siebie żalu i złości. Bo niektóre spotkania zmieniają nasze życie i już nigdy nie jest ono takie jak było.

18 komentarzy
Właśnie szukałam jakiegoś filmu do obejrzenia, aż tu nagle trafiłam na Ciebie, Dziękuję
Dodałam do listy filmów do obejrzenia (:
Po obejrzeniu go w kinie 2 razy , musiałam kupić płytę DVD i co jakiś czas do niego wracam.
JK
Spoko, nie jest to jakiś szczególnie odkrywczy ani opatentowany pomysł 😉
Chyba to film dla mnie – uwielbiam takie! Konieczne muszę obejrzeć 🙂
P.S. Świetny pomysł z wpisami dotyczącymi filmów. Nie obrazisz się, jeżeli kiedyś go podkradnę? Pozdrawiam 🙂
Jeden i z moich ulubionych filmów. 🙂
Kazde spotkanie powinno nas zmieniac…
Serdecznosci
Judyta
Niestety, żyjemy w czasach, kiedy wszystkich wrzuca się do jednego worka i nie ma żadnego indywidualnego podejścia do ludzi. Wiadomo, że łamanie prawa nie jest cool, ale jest też coś takiego (a przynajmniej być powinno) jak prawa człowieka, a mnie zszokowało to, że można kogoś przenieść do każdego zakątka USA nawet nie informując ani jego ani bliskich gdzie jedzie.
Nie przecze 😉
ten film mnie bardzo wzruszył .. jest tak bardzo prawdziwy w pokazaniu bezdusznego systemu imigracyjnego w Stanach (a przypuszczam, że gdzie indziej też) ..
scena kiedy bohater próbuje wytłumaczyć oficerowi za szybą, że jego przyjaciel jest dobrym człowiekiem jest niezapomniana … tak jak i jego samotność kiedy sam już gra na bębnie w metrze … pozdrawiam serdecznie :^)
rzeczywiście zachęciłaś do obejrzenia tego filmu – zaraz chyba sobie ściągnę..
"Nietykalnych" widziałam kilka razy 😉 Na "Sugar Man" byłam w kinie w marcu i bardzo mi się podobał.
Powiem tak – Twoje argumenty na NIE do mocnych nie należą 😛
Znam ten film zgadzam sie ze bardzo dobry!
Witam.Widziałaś film "Sugar Man"? Bardzo polecam :))
Aaaa…i jeszcze "Nietykalni",boski!
Widzialam ten film i baardzo go nie lubie. Ale dlaczego? Ciezko mi powiedziec, bo to juz jakis czas temu bylo.
Widziałam ten film dawno temu. Bardzo dobry. Przypomniałaś mi o nim.
Właśnie szukałam jakiegoś dobrego kina na wieczór. W dobrym momencie tu zajrzałam 🙂