W Irlandii byłam bardzo krótko, więc nie chciałam zmarnować ani minuty. Grafik miałam napięty, z perspektywy czasu myślę, że nawet za mocno. Prosto z lotniska w Dublinie pojechałam do Galway, gdzie dotarłam w środku nocy. Bladym świtem udałam się na dworzec, aby wykupić wycieczkę do Moherowych Klifów. Ponieważ pierwotne plany na kolejny dzień okazały się nieaktualne, a w ręce wpadła mi ulotka reklamująca jeszcze inną wycieczkę, to kupiłam obydwie. Urzekł mnie widok tonącego w jesiennych barwach Kylemore Abbey&Victorian Walled Garden.



Wybudował tu cudowny zamek, w którym wraz z Margaret wiedli bardzo szczęśliwe życie i doczekali się dziewięciorga dzieci. Niestety szczęście prysło nagle, gdy 1874 roku w czasie wakacji w Egipcie żona zachorowała na dyzenterię (czerwonkę) i w ciągu zaledwie 16 dni zmarła. Michael wpadł w rozpacz. 1877-1881 wybudował ku pamięci swojej ukochanej kobiety Neogotycki kościół oraz skromne mauzoleum.


