Paryskie kawiarnie są tematem na książkę! Tematem ciekawym, barwnym, wciągającym. Nie ma chyba dwóch identycznych, dzięki czemu każda jest wyjątkowa. Ma swój niepowtarzalny klimat i urok. Ciekawa jestem ile tych kawiarni właściwie jest? Mniejszych i większych. Czy ktoś je kiedyś policzył i czy w ogóle jest to możliwe?
Ciężko jest znaleźć ulicę, która nie miałaby swojej małej kawiarni czy piekarni. Takiej w której można wypić kawę albo zjeść coś na słodko. Paryskie słodycze są wspaniałe! Eleganckie, gustowne i z charakterem, podobnie zresztą jak samo miasto. Pysznią się za ladą, zerkają kusząco zza lśniących szyb zachęcając do skosztowania. Proste ciastka lub te wypełnione kremem, chrupiące croissanty i kolorowe makaroniki lekkie niczym puch.
Nadal odczuwam niedosyt tego tematu. Nie da się w kilku zdjęciach opisać tego, co czeka niemal na każdym kroku. To uczta dla wszystkich zmysłów. Dla wzroku, który przyciągają fantazyjne kształty wypieków i ich cudne kolory. Dla węchu, bo zapach gorącego francuskiego ciastka z migdałowym wnętrzem jest nie do podrobienia. Dla dotyku, kiedy trzyma się w dłoni ciepłe, przyjemnie kruche smakołyki i w końcu dla zmysłu smaku, który każdorazowo jest oszołomiony tym, czego próbuje.